sobota, 21 marca 2015

Rozdział 11


"But I need to tell you something"

     Nadszedł czas świąt a razem z nim zapach świeżo ubranej choinki, przywiezionej prosto z lasu oraz przygotowywanych przez mamę potraw wigilijnych. Długo wyczekiwany karp, już stał na stole i czekał, aż wszyscy domownicy będą gotowi, by wspólnie zjeść uroczysta kolację, która co roku miała identyczny, magiczny charakter. Dwudziestojednoletnia brunetka z pośpiechem wkładała na siebie skromną, granatową sukienkę i wyginając sprawnie rękę za plecy, starała się zapiąć zamek. Wyglądała nieco komicznie, dlatego kiedy starszy brat przechodząc obok jej pokoju, zobaczył te poczynania, roześmiał się wesoło.

- Pomogę Ci.- usłyszała za sobą i poczuła, że może już odetchnąć z ulgą.- Zrobiłaś się strasznie samodzielna, siostrzyczko.
- Muszę.- odwróciła się w jego stronę i uśmiechnęła się szeroko.- Zwłaszcza teraz, kiedy nie mieszkamy razem i nie mogę liczyć na twoja pomoc na co dzień.
- Jest na to sposób. Możesz do nas wrócić.- doskonale wiedziała, że rodzice również podzielali ten pomysł.- Albo znaleźć kogoś, kto mnie zastąpi.- na twarzy chłopaka pojawił się uśmieszek, który jeszcze do niedawna strasznie ją irytował. Dziś jednak wcale jej nie przeszkadzał, wręcz przeciwnie. Zbyt długo nie widziała bruneta, by się na niego denerwować.
- A jak Ci powiem, że już znalazłam.- szepnęła cicho, tak by nikt poza jej rozmówcą nie usłyszał tych słów. Owszem, mówiła rodzicom o wszystkim, ale nie uważała, by ten moment był właściwy. Za chwilę mieli usiąść do wigilijnego stołu i jeśli nie chcieli, by wszystko wystygło, musieli się naprawdę pospieszyć.
- No proszę, moja Anulka wreszcie zaczęła żyć.- chłopak przytulił ją mocno i z radości podniósł ją tak wysoko, jak tylko potrafił.- A ja myślałem, że nadal nie możesz się pozbierać.
- Wystarczy już tego mazania się.
- Teraz zaczynasz mówić, jak Ania, którą uwielbiałem najbardziej.- kiedy postawił ją na ziemię, przestał się uśmiechać.- To kiedy go poznamy?- Nie odpowiedziała, bo z impetem do pokoju wszedł ich ojciec. Mogła się tylko spodziewać, że słyszał całą rozmowę i teraz nie dadzą jej spokoju do końca świąt. On jednak uśmiechnął się tylko tajemniczo, a następnie pospieszył rodzeństwo, by wreszcie zasiedli wspólnie do kolacji.

      Stała przy choince i przyglądała się jej z ciekawością. Jeszcze niespełna kilka godzin temu wyglądała zwyczajnie, pospolicie. Dopiero kiedy znalazły się na niej różne ozdoby, zyskała magiczny, świąteczny wygląd. Dotknęła delikatnie jedną z kilkunastu bombek i uśmiechnęła się, widząc w niej swoje zniekształcone odbicie. Doskonale pamiętała jak będąc dzieckiem, razem z ukochanym bratem mięli obowiązek ubierania drzewka. Niemal przez cały ten czas kłócili się, o miejsce zawieszenia poszczególnej ozdoby. Widziała ten obraz w swojej głowie i wydawało jej się, że to wszystko miało miejsce tak niedawno. A jednak, od tamtej pory minęło już dobrych kilkanaście lat i choć zaszło wiele zmian, jedno pozostało niezmienne. Choć kłócili się równie często jak kiedyś, zawsze byli dla siebie bliscy. Ziewnęła, zasłaniając dłonią usta i po raz ostatni spojrzała na kolorową ozdobę. Była już trochę zmęczona, po całym dniu przepełnionym przygotowaniami do świętowania, jednak wcale nie chciała się położyć. Pragnęła jak najdłużej delektować się tą magiczną atmosferą panującą w domu, a kiedy zauważyła, że wszystkich zmorzył sen, usiadła przed telewizorem i po raz setny już postanowiła obejrzeć dobrze znany wszystkim, świąteczny film. Zanim jednak zdążyła zmienić kanał telewizyjny, telefon, który przez cały wieczór leżał na stole i milczał, zawibrował głośno. Kiedy ujrzała treść wiadomości widniejącą na ekranie telefonu, uśmiechnęła się delikatnie. Niemal natychmiast zrezygnowała z filmu, a zamiast tego przyłożyła telefon do prawego ucha i czekała, aż usłyszy dobrze jej znany, męski głos.

„Kocham, tęsknie i żałuje, że nie możemy spędzić tych świąt razem.”
  - Markus.

     Przyjechała do Garmisch-Partenkirchen dopiero godzinę przed konkursem. Chciała zrobić niespodziankę Markusowi, dlatego ani słowem nie wspomniała mu wcześniej, że się do niego wybiera. Nie widzieli się już od dłuższego czasu, dlatego nie wytrzymując tęsknoty, którą odczuwała w ostatnich dniach coraz bardziej, zebrała się w sobie i dając sobie spokój z obchodzeniem sylwestra, ruszyła do niego. Miała nadzieję, że skoczek będzie się cieszył z tej niespodzianki równie mocno, jak ona sama. Będąc już pod skocznią wyciągnęła telefon i wybrała jego numer. Teraz mogła mu już powiedzieć gdzie się znajduje, jednak w głośniku zamiast jego głosu, usłyszała tylko automatyczną sekretarkę. Nie przejęła się nazbyt tym faktem, ponieważ dosłownie za krótką chwilę miał się odbyć pierwszy, noworoczny konkurs i wiedziała, że skoczek musiał skupić się na tym co teraz było najważniejsze. Na oddaniu dobrych skoków.

     Tak bardzo chciała aby dziś wygrał, dla niej. Dlatego szczęście jakie w tej chwili odczuwała, było tak wielkie, że łzy kręciły się w kącikach jej niebieskich oczu. Początkowo nie dowierzała w jego zwycięstwo, ale głos spikera uświadomił jej, że dzisiejszego dnia to właśnie Eisenbichler był najlepszy. Gdyby tylko mogła podbiegłaby do niego i przytuliła najmocniej jak potrafi, jednak ogrom ludzi i barierki, które oddzielały ją od skoczka, zdecydowanie jej to uniemożliwiły. Spojrzała jeszcze na zeskok i uśmiechnęła się tak pięknie, jak tylko umiała. Widok cieszącego się Markusa był dla niej czymś, czego nie umiała opisać słowami. Zasłużył na wygraną i na to, by stać na pierwszym stopniu podium po raz pierwszy w swojej karierze.

     Mimo, że dekoracja skończyła się już dobrych kilka minut temu, ludzie nie spieszyli się, by opuścić skocznię. Dlatego nie mogąc dłużej wytrzymać, postanowiła poszukać Markusa i pogratulować mu zwycięstwa. Przepychała się pomiędzy ludźmi, którzy nie byli nazbyt zadowoleni jej zachowaniem, jednak w tej chwili zupełnie przestało ja to obchodzić. Liczyło się tylko to, by dostać się jakoś do skoczka. W głowie układała już słowa jakie wypowie, gdy go zobaczy. Wyobrażała sobie nawet jego minę, kiedy ją zobaczy. Zastanawiała się czy będzie zadowolony z niespodzianki jaką mu przygotowała. Po prostu chciała być już przy nim dlatego kiedy zobaczyła jego charakterystyczną czerwoną czapkę z białym puszkiem, przystanęła na chwile. Skoczek właśnie udzielał wywiadu dla polskiej telewizji i nie chcąc mu przeszkadzać, została w tym samym miejscu jeszcze przez chwilę. Początkowo nie przysłuchiwała się o czym mówi, jednak kiedy dziennikarz zadał kolejne pytanie, uśmiechnęła się i czekała na odpowiedź. W głębi serca miała nadzieję usłyszeć za chwilę w odpowiedzi swoje imię.
- Ten skok dedykuje mojej ukochanej Leah.

    Brunetka nadal stała w miejscu i przetwarzała słowa wypowiedziane przez Markusa.
Leah, Leah, Leah…
     Głos w głowie ciągle powtarzał imię, które sprawiło, że w jednej chwili jej serce rozpadło się na milion małych kawałków. Na policzkach dziewczyny pojawiły się łzy, których nie zamierzała powstrzymywać. W tej chwili czuła się tak, jakby zawalił jej się cały świat, to czym żyła przez ostatnie kilka miesięcy. Stała tam nadal i wpatrywała się tępo w plecy skoczka, w którym była tak szaleńczo zakochana. Oszukał ją i nie mogła pojąć, jak mogła być aż tak głupia, by niczego nie zauważyć. W tej chwili chciała zapaść się pod ziemię i nie czuć zupełnie nic. Kolejny raz tego nie wytrzyma.
- Ania.- głos Richarda był teraz dla niej jak zbawienie. Musiała jak najszybciej się stąd ewakuować.- Co tu robisz?
- Freitag, zabierz mnie stąd.- zdołała jedynie wyszeptać, po czym wtuliła się w niego mocno.

***
Koniec sezonu?
Nie wiem jak wy, ale ja usuwam ze swojej świadomości uczucia z tym związane ;p
Markus i reszta chyba zbyt wcześnie zaczęli świętować, nie sądzicie?
Pozdrawiam ;*


10 komentarzy:

  1. Najpierw pomyślałam sobie "znów długo rozdział, super", ale kiedy doszłam już do końca - był zdecydowanie za krótki. Jak mogłaś zakończyć akurat w takim momencie? No jak? W tak ważnej chwili. Obiecałaś Rysia i jest, wprawdzie na samym końcu, ale zdecydowanie kradnie rozdział, bo teraz mam w głowie tylko pytanie - czy wreszcie powie jej o swoich uczuciach? Chciałoby się powiedzieć teraz, albo nigdy. Dlatego śmiało Rysiu, do ataku :D
    Już wiesz, jak wiele jestem w stanie mu wybaczyć, więc czekam na następny rozdział baaaardzo niecierpliwie.
    A wracając do początku rozdziału to chciałam jeszcze dodać, że cudownie wyczarowałaś atmosferę świąt. Co prawda jesteśmy teraz już myślami przy Wielkanocy, ale fajnie było wrócić wspomnieniami do grudnia. Dzięki Ci za to.
    Jak już napisałam -czekam na nowy rozdział ;-)
    Marzycielka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmiałość i Rysio w moim opowiadaniu to zupełnie dwa odrębne światy ;p Ale kto wie, być może tym razem Richard zaszaleje i wyzna wszystko Ani.
      Świąt nigdy dość ;)
      Nowy rozdział się tworzy, także cierpliwości ;)

      Usuń
  2. Świetny rozdział Zapraszam do mnie http://niezostanieszsama.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Richard będzie musiał wkroczyć do akcji!! Po pierwsze - nie może już uciekać od Ani. A po drugie - stał się za nią bardziej odpowiedzialny, bo teraz ona cierpi. Teoretycznie ma swoją szansę, ale myślę, że na razie nie otworzy swoich uczyć przed dziewczyną, a raczej będzie starał się z nią zaprzyjaźnić, by choć jemu mogła ufać na 100 procent.

    Co do Markusa!! Kurde, a może jednak nie ma innej dziewczyny, tylko to jakaś jego chora przyjaciółka. Albo siostra? Lub siostra przyjaciela? Tyle możliwości :D

    Poza tym, za szybko się skończył ten rozdział. Ledwo się zaczął, a tu bach. Nie mogłabyś pisać więcej oczami Freitaga?? :P Chcę wiedzieć, czy on coś wiedział o tajemniczej Leah :D

    Aaaah Święta <3 Uwielbiam Boże Narodzenie!!

    Co do końca sezonu... No cóż. Mimo wszystko nadal jest mi przykro po dzisiejszym konkursie ;) Ale jakoś przeboleję. Chociaż Markus może trochę się uśmiechał, to na plus :D

    Pozdrawiam i naweniam!! Muah muah :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy jak to będzie z tym otwieraniem uczuć, ale masz rację, teraz jest za nią odpowiedzialny jak nigdy wcześniej.
      Możliwości jest wiele, a dzięki temu możesz jeszcze mieć nadzieję, że Markus nie jest taki zły, na jakiego wygląda.
      Uczucia Freitaga są skomplikowane, toteż ciężko mi się z nim dogadać, gdy pisze. Postaram się następnym razem, ale czy wyjdzie- nie gwarantuje ;)
      Uśmiech Markusa najważniejszy!
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  4. Świetny jak zawsze :)
    Zapraszam na ósmy rozdział mojego opowiadania o skoczkach narciarskich http://gon-za-marzeniami.blogspot.com :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. No ja cie chyba zabije za tą Leah! Co to ma kurna znaczyć! Głupi Markus! Co on odwala! Pisz mi szybko kolejny bo nie zacznę pisać Wellingera o! Chcę wiedzieć!
    inszaaaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zabijaj, musiałam wreszcie troszkę namieszać. Byłoby zdecydowanie za spokojnie ;p
      Piszę tak szybko jak się da, na prawdę ;)
      Czy to jest szantaż? ;*

      Usuń
  6. Nadrobiłam zaległości i płaczę, bo ominęło mnie tyle Rysia :( ale teraz znów się pojawił i to w najbardziej (nie) odpowiednim momencie <3 boję się, że Ania zrobi coś głupiego, że źle zrozumie słowa Markusa (pewnie Leah to jakaś jego kuzynka, bla bla, bo przecież znajomi by wiedzieli, gdyby miał dziewczynę i nie traktowaliby Ani w taki sposób, jak to robili) i będzie szukać pocieszenia w ramionach Freitaga. Nie zrozummy się źle - uwielbiam Rysia i jest mi przykro z powodu jego nieszczęśliwej miłości, ale w tym opowiadaniu jedyną parą jaką shippuję są Ania i Markus. Amen. Także Eisenbichler, działaj! Wymazuję z pamięci te wszystkie wzmianki kursywą o kłamstwach i mam nadzieję, że przez cały czas byłeś szczery.
    Oglądam skoki od dawna, ale dopiero w tym roku wkręciłam się w nie tak naprawdę, dlatego okropnie boli mnie to, że sezon właśnie się zakończył. Szukam pocieszenia w ff i memach ze skoczkami XD Do LGP zostało jedynie 126 dni! :D co niestety nie zmienia faktu, że nie wiem, jak przeżyję niedzielę bez skoków
    Gorące uściski! (a co się będę ograniczać do pozdrowień :D)

    OdpowiedzUsuń