niedziela, 29 marca 2015

Rozdział 12


"And if you really need me, you gotta gotta gotta gotta got to love me harder."

       Siedziała w głębokim fotelu i wpatrywała się w padający za oknem śnieg. W jej oczach nie było widać już nawet śladu łez, które jeszcze niedawno płynęły bez jej najmniejszej zgody po policzkach. Dosyć długo nie umiała się uspokoić  i gdyby nie brunet, który zabrał ją spod skoczni, nie wiedziałaby co ma ze sobą zrobić. Dzięki niemu przynajmniej miała dobre warunki do rozpaczania, ale póki co nie robiła tego. Być może dlatego, że cała sytuacja nie do końca docierała do jej głowy. Póki co oszukiwanie siebie, że tak naprawdę nic się nie stało, nie wiedziała jednak ile czasu będzie mogła tak zwinnie okłamywać swoją świadomość. Dopóki siedziała na fotelu, milcząc i przyglądając się różnokształtnym płatkom śniegu, było dobrze. Jeśli w takiej sytuacji może być jeszcze dobrze.
      Odwróciła wzrok w stronę otwierających się masywnych, drewnianych drzwi i widząc w nich Richiego, ze spokojem wróciła do wykonywanej wcześniej czynności. Do tej pory tylko raz zapytał o powód jej płaczu, ale na całe szczęście postanowił odłożyć swoje małe przesłuchanie na inny czas. Była mu za to wdzięczna, bo to ostatnie, o czym chciałaby rozmawiać. Kiedy brunet podszedł bliżej i usiadł na skraju stolika, przy którym siedziała, zauważyła na jego twarzy grymas zmartwienia. Natychmiast zamknęła oczy, by uniknąć spojrzenia, którym skoczek mógłby zburzyć w jednej chwili spokój, który starała się budować w sobie od ponad godziny. Miała nadzieję, że w tej sposób obroni się przed zbędnymi pytaniami, oczekiwanymi odpowiedziami a w szczególności od tej całej troski, którą Freitag chciał ją otoczyć.
Otworzyła oczy, kiedy poczuła jak skoczek ściska jej dłoń. Wiedziała, że w tej sposób chciał okazać jej swoje wsparcie, ale ona wcale tego nie potrzebowała. Jedyne czego chciała to spokój.
- Powiesz mi co się stało?- jej milczenie było wystarczającą odpowiedzią na to pytanie. Po raz drugi w życiu czuła się oszukana do granic możliwości. Nie wiedziała nawet czy bardziej bolało ją oszustwo sprzed kilku lat, czy te sprzed kilku godzin.- Ania, proszę.
- O co mnie prosisz Richi?
- Mów do mnie.- skoczek westchnął ciężko, przecierając dłonią wilgotne czoło.- Nie mogę znieść twojego milczenia.- po raz kolejny spojrzała w jego ciemnobrązowe oczy. Gdy go poznała były takie radosne, szczęśliwe. Nie wiedziała dlaczego, ale teraz wyglądały zupełnie inaczej, jak gdyby w tym czasie ktoś pozbawił je tego specjalnego blasku.
- Upijmy się.- rzuciła nagle, czym trochę zaskoczyła skoczka.- Obydwoje musimy odreagować.
- To nie jest najlepszy pomysł.
- A masz jakieś inne?- na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech. Chwilę się wahał, ale ostatecznie wstał ze stolika i ruszył w stronę barku, znajdującego się w niewielkiej kuchni, by po krótkiej chwili wrócić z butelką wysokoprocentowego alkoholu i dwiema szklaneczkami, które miały im pomoc w rozwiązywaniu problemów.
        Doskonale wiedziała, że tego dnia wystarczy niewiele alkoholu, by zaszumiało jej w głowie. Czuła to już po pierwszej porcji płynu, którą wypiła w zaskakująco szybkim tempie, a już na pewno teraz, kiedy razem z Richim opróżnili całą butelkę. Była niemal przekonana, że w tej chwili każda próba podniesienia się kanapy, mogłaby skutkować bolesnym upadkiem na podłogę. Zresztą spoglądając na Richarda domyślała się, że skoczek nie dałby rady pomóc jej się podnieść, dlatego pozostała nadal w tym samym miejscu. Ale miała wrażenie, że Richard w tym samym miejscu nie pozostał. Dałaby słowo, że jeszcze kilka sekund wcześniej siedział z drugiej strony kanapy, a teraz znalazł się tak blisko, że czuła jego ciepły oddech na szyi. W tej chwili jednak, było jej to zupełnie obojętne.
- Richi powiedz mi, co ze mną jest nie tak?- wybełkotała, układając głowę na oparciu kanapy i wpatrując się w jego niezwykle błyszczące oczy. Skoczek również przesadził z alkoholem, ale taki przecież był ich plan. Upić się i zapomnieć.- Dlaczego nie mogę wreszcie trafić na odpowiedniego faceta?
- Markus jest jak najbardziej odpowiedni.- nawet po alkoholu nie mógł powiedzieć złego słowa na Eisenbichlera.- On cię naprawdę kocha.
- Najwidoczniej zupełnie inaczej rozumiemy czym jest miłość. Ja nigdy nie ukrywałabym przed nim tego, że jest ktoś ważniejszy ode mnie.
- Mówisz o Leah?- brunetka pokiwała głową i zakryła dłonią oczy. Miała wrażenie, że za chwilę wybuchnie płaczem, ale oprócz kolejnego ukłucia w sercu, nie stało się nic więcej.- Musisz wiedzieć, że ona zawsze będzie dla niego najważniejsza.
- Dzięki Freitag, jeszcze ty mnie dobij.- westchnęła głośno i popatrzyła na pustą butelkę, która nadal stała samotnie na stoliku.- Najgorsze jest to, że mnie okłamał.
- Pewnie bał się twojej reakcji.
- Jak możesz go usprawiedliwiać? Zresztą ty też mogłeś mi o niej powiedzieć!- rzuciła nieco podniesionym głosem, jednocześnie próbując wstać. Nie był to najlepszy pomysł bo w jednej chwili cały świat gwałtownie zawirował i mało brakowało, by z hukiem spadła z kanapy.- No tak, zapomniałam. Solidarność plemników!- powiedziała już nieco spokojniej, próbując oprzeć głowę w takiej pozycji, by poczuć się choć odrobinę stabilniej.
- Aniu, nie chcę go usprawiedliwiać ani wtrącać się w wasze sprawy. Chcę cię pocieszyć.
- W takim razie wybierz inny sposób, bo póki co wychodzi ci to marnie.- nie musiała czekać długo na reakcje bruneta. Przysunął się do niej jeszcze bliżej i uśmiechając się pokrzepiająco, po prostu ją przytulił.
Właśnie tego uścisku potrzebowała teraz najbardziej. Choć na chwilę poczuła się wolna od kłamstw i  niechcianych myśli, które niemal w każdej sekundzie nawarstwiały się w jej głowie, powodując przeszywający ból. Teraz, będąc w ramionach Richarda, mogła odpocząć i tylko łzy, które leniwie wypływały z pod przymkniętych powiek, mogły sugerować o jej wyczerpaniu zarówno fizycznym i psychicznym. Tylko ona wiedziała jak bardzo chciałaby teraz zasnąć. Zasnąć i nigdy się nie obudzić. Przez całe swoje życie starała się być silna i nigdy nie narzekać na to, co przygotował dla niej los. Nawet jeśli spotykało ją coś złego, pod upływem czasu, starała się przetrzymać najgorsze chwile. Dziś jednak, nie mogła być tą silną dziewczyną. Granica wytrzymałości, jaką zdążyła w sobie wyrobić przez te ponad dwadzieścia lat swojego życia, dziś została przekroczona i nie miała pojęcia czy kiedykolwiek jeszcze będzie w stanie podjąć się jej odbudowy.
- Ty byś mnie nigdy nie okłamał, prawda Richi?
 
      Pytanie, które padło z jej ust, zaskoczyło skoczka do takiego stopnia, iż przez dłuższą chwilę nie mógł wydusić z siebie żadnego słowa. Zresztą nie wiedział, czy mógłby powiedzieć jej prawdę, zważając na to w jakim stanie była tego dnia brunetka. Jasne, że by ją okłamał. Zresztą robi to od chwili, gdy się poznali. Przez cały czas udaje przed nią najlepszego przyjaciela a prawda jest taka, że wcale nie darzy jej przyjaźnią, a miłością. A to, przynajmniej dla niego, znacząca różnica, której nie powinien przed nią ukrywać.
- Richard, nie okłamałbyś mnie?- powtórzyła swoje pytanie a on jeszcze mocniej przytulił ją do siebie.
- Przecież wiesz, że nie.- wyszeptał cicho, jakby mając nadzieje, że ton głosu którym w tej chwili operował, ostrzeże brunetkę o prawdziwości tego stwierdzenia. Doprawdy, nie miał pojęcia dlaczego nie może odważyć się na szczerą rozmowę, w której powiedziałby jej prawdę. Przynajmniej teraz nie musiałby kłamać, a tym samym jeszcze bardziej ranić dziewczynę, na której przecież tak cholernie mu zależało. 
- Więc mogłam zakochać się w tobie. Nie musiałabym wtedy tak cierpieć.- dziewczyna wyswobodziła się z jego objęć i wycierając mokre od łez policzki, spojrzała na niego nieprzytomnie.- Dziękuję, że jesteś tutaj ze mną.
- Aniu, będę zawsze, jeśli tylko będziesz potrzebowała mojej obecności.
- Dziękuję Richi. Dobry z ciebie przyjaciel.- wymamrotała i zmieniła swoje położenie na kanapie z pozycji siedzącej na leżącą. Teraz skoczek jeszcze dokładniej mógł podziwiać jej ciało, a w szczególności górną jego część, ponieważ ułożyła swoją głowę na jego kolanach. Była taka naturalna, a przez to niezwykle piękna i nawet nieco rozmazany makijaż nie był wstanie zniszczyć jej wyglądu. Zresztą jeśli chodziło o kobiety, dla niego wygląd nie był aż tak istotny. Jasne był ważny, ale już kilka razy miał okazję przekonać się, że ładna buzia nie wystarczy aby kogoś pokochać. Co z tego, że masz ładną dziewczynę, jeśli nie masz z nią nawet o czym rozmawiać. Nie możesz podzielić się z nią emocjami po udanym lub mniej udanym konkursie. Nie możesz się z nią po ludzku pokłócić, bo jest tak pusta i głupia, że nie wie kiedy ją obrażasz, a kiedy mówisz coś miłego. Miał dość takich dziewczyn wokół siebie a teraz, kiedy znalazł swój ideał, ona nazywa go swoim przyjacielem. Dobrym przyjacielem, w którym chciałaby się zakochać.

Ale, którego nie kocha i być może nigdy nie pokocha.


- Gdybyś tylko wiedziała, co do Ciebie czuje.- wyszeptał, gładząc dłonią lekko pofalowane włosy brunetki a następnie pochylając się nad nią, pocałował delikatnie jej rozgrzane wargi. Raz, drugi, kolejny.- Kocham Cię Aniu.

        Wyznanie uczuć przyszło mu tym razem z większą łatwością. Z podobną, dziewczyna zasnęła kilka minut wcześniej…

***
Weekend bez skoków to dziwne doświadczenie.
Więc żeby troszkę zrekompensować wam ten brak, serwuje Rysia ;)
Pozdrawiam cieplutko;*

11 komentarzy:

  1. A ten Rysiu no! Bierz się za nią chlopie bo ten Markus ją całą zniszczy!
    Czekam na nowość :*
    Inszaaaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to właśnie jest z facetami, jeden niszczy, a drugi nie umie się za nią zabrać ;)
      ;*

      Usuń
  2. Rysiu atakuje na śpiocha :-)
    Mam wrażenie, że lepszej okazji nie będzie miał, a jeśli nawet to z każdym kolejnym dniem będzie mu coraz trudniej i jeszcze bardziej będzie cierpiał. Ech ten nieśmiały Richi :-(
    A Ania mu nie pomaga takimi tekstami, że mogła zakochać się w nim. I jeszcze tym, że jest dobrym przyjacielem - chyba najgorsze słowo z ust osoby, którą się skrycie kocha. W pewnym momencie odniosłam wrażenie, że ona wie. Domyśla się jakie uczucia żywi wobec niej brunet i nawet zaczęłam ją podejrzewać o to, że to wykorzysta. Myślałam, że będzie bardziej drążyć kim jest Leah. Chyba się nieco niedogadali, niby pojawia się imię Leah, ale wciąż nie wiadomo co to za jedna, tak jakby Richi myślał, ze Ania już wie kim ona jest. Zagmatwałam, prawda :-(
    Lubię kiedy upijasz Rysia, ale miałam nadzieje, że bardziej wykorzysta sytuację. No chyba, że to jeszcze nie koniec ich "upijania się". Czekam zatem na bardziej stanowczego i odważniejszego Niemca :-)
    Marzycielka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na śpiocha wychodzi mu najlepiej ;)
      Masz rację co do Rysia, mało będzie już takich okazji. Cierpienie jest wpisane w jego życie, przynajmniej w tym opowiadaniu, ale nie przeczę, że kiedyś nastąpi zwrot w tej sprawie.
      Rację masz również co do Leah - zupełnie się nie dogadali. Po pijaku nie wyszło, zobaczymy czy na trzeźwo się uda xd
      Ania wykorzystująca Freitaga? Powiem Ci, że ta wizja jest całkiem ciekawa ;D
      Chyba skończę z tym piciem Ryśka, bo jeszcze wejdzie mu to w krew, a tego zdecydowanie nie chce! ;D

      Usuń
    2. Czekam na ten zwrot, bo jak na razie atakowanie na śpiocha nie przynosi mu żadnych korzyści.
      Po pijaku się niedogadali, to wątpię czy na kacu im się uda. Ale jestem pełna wiary w ich możliwości komunikacyjne :D

      Usuń
  3. Jestem pod wrażeniem tego rozdziału, wow! Jeśli poprzednie, które za chwilę nadrobię, są tak samo dobre to jestem mistrzem pisania. Cudownie wychodzi Ci opisywanie uczuć, sytuacji. Aby pozazdrościć, wiesz? Nie jestem w temacie co takiego się stało, że dziewczyna cierpi przez Markusa, ale doskonale wczułam się w jej samopoczucie. Dobrze, że Richi przy niej był i choć starał się stać murem za przyjacielem, to chciał pomóc też jej. Jednakże szkoda mi go, bo się zakochał.. Serce nie sługa, bywa. Cieszy mnie to, że pisząc o ich stanie upojenia alkoholowego, nie zakończyłaś tego w sposób taki, jak zazwyczaj to bywa - pocałunki, dotykanie, a potem już wszyscy wiedzą co się dzieje.
    Nie wiem, co jeszcze mogłabym tutaj dopisać. Może jeszcze to, że rozdział jest cudowny i mega strasznie mi się podoba!
    Czapki z głów, Kochana :)

    Pozdrawiam gorąco i weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, szkoda Rysia. Nie trafił z lokowaniem uczuć i teraz ma chłopak problem.
      Nie chciałam kończyć w ten sposób, to byłoby zbyt proste. A i jeszcze bardziej pokomplikowałoby życie zarówno Rysia jak i Ani ;)
      Dziękuję za tyle miłych słów. Nawet nie wiesz jak bardzo podbudowałaś mnie swoim komentarzem! Dobrze wiedzieć, że komuś podoba się to, co piszę.
      Dziękuję raz jeszcze ;*
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
    2. Zostałaś nominowana do Liebster Awards. Więcej na http://jegospojrzenie.blogspot.com/2015/04/liebster-award.html ;*

      Usuń
  4. Całkiem namąciłaś mi w głowie tym rozdziałem i już nie jestem taka pewna, czy kibicuję Markusowi :< biedny Richi, jest mi go tak szkoda, że mam ochotę wejść do tego opowiadania i sama go pocieszyć. Każdy facet na jego miejscu wykorzystałby stan Ani, a on był taki troskliwy i delikatny. Ale, ugh, czemu nie powiedział czegoś więcej o Leah? Widzę, że celowo coś przed nami ukrywasz, więc pozostanę przy moich przypuszczeniach, że ta tajemnicza postać wcale nie jest dziewczyną Markusa, tylko kimś z rodziny albo bliską przyjaciółką. Naprawdę jestem ciekawa, w którą stronę pójdziesz z dalszą fabułą opowiadania. Mamy dwóch (tak, wierzę w niewinność Eisenbichlera XD) cudownych facetów, którzy aż się proszą, żeby ich kochać, a przecież Ania ma tylko jedno serce. Dopóki Richi skrywa swoje uczucia, dziewczyna ma jeden problem mniej, ale jestem pewna, że prędzej czy później o wszystkim jej powie. Właściwie to już powiedział i to chyba lepiej dla niej, że nie usłyszała, bo całkiem by jej to namieszało.
    Pisz szybciutko kolejny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, Richi zachował się w porządku a przy tym, nie narobił sobie kolejnych zmartwień...sobie i Ani oczywiście.
      Wiem, jestem straszna, że nadal ukrywam kim jest tajemnicza Leah. Pozostań przy swoich przypuszczeniach, a nóż będziesz miała racją ;D
      Oj tak, jego wyznanie zmieniłoby wszystko...No cóż, czas pokaże który z tych dwóch kochanych facetów, będzie znaczył więcej dla dziewczyny. Myslę, że do końca opowiadanie nie zostało już dużo rozdziałów, więc niedługo wszystkiego się dowiesz ;)
      pozdrawiam ;*

      Usuń
  5. Zapraszam na dziewiąty rozdział mojego opowiadania o skoczkach narciarskich http://gon-za-marzeniami.blogspot.com :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń