poniedziałek, 19 stycznia 2015

Rozdział 2

       Usiedli przy małym stoliku dosłownie na chwilę, aby zamienić ze sobą kilka słów. Jednak kiedy tylko z głośników usłyszała wolną piosenkę, niemal została wniesiona na parkiet przez  nowego znajomego. Nie sądziła, że tak bardzo zależy mu na tym by się z nią spotkać. Musiała stwierdzić, że to było nawet miłe, kiedy swoimi dłońmi objął ją w pasie. Wszystko robił tak delikatnie, subtelnie, jakby nie chciał jej spłoszyć. Nie był arogancki, pewny siebie jak to bywa z mężczyznami w tych czasach. Brunet był po prostu normalny.
        
        Z uśmiechem wpatrywała się w jego magiczne oczy, kiedy tańczyli w rytm muzyki już kolejną piosenkę. Czuła się tak wspaniale, że nawet zmęczenie nie mogło zepsuć jej tej chwili. Jak to dobrze, że dziś włożyła ładniejszą bluzkę i pokręciła włosy. Nigdy nie stroiła się do pracy, bo nie odczuwała potrzeby przypodobania się ani klientom, ani szefowi, jednak dziś zrobiła wyjątek. Może dzięki temu zamiast kłaść się spać, mogła teraz bawić się z nowopoznanym skoczkiem.

     Dziewczyna siedziała na ławce w parku i patrzyła intensywnie na zegar, który właśnie wybijał siódmą rano. Roześmiała się wesoło i spojrzała na swojego towarzysza, który właśnie rozmawiał przez telefon z kolegą z drużyny. Nie spodziewała się, że tak długo będą się razem bawić. Powinna być już w domu i odsypiać nieprzespaną noc, a tymczasem czekała na swojego skoczka, który obiecał, że wypije z nią poranną kawę. Zapomniał tylko, że było trochę za wcześnie i wszystkie knajpy oraz kawiarnie były jeszcze zamknięte.  Kiedy skoczek usiadł obok niej, postanowiła że muszą stad wreszcie iść.
- Chcę już wracać do mieszkania.
- Poddajesz się?- pokręcił przecząco głową, na znak, że się nie zgadza.
- Jestem już trochę zmęczona. Dzisiejszy dzień był dla mnie bardzo długi.
- Rozumiem.- mruknął skoczek.- Mogę Cię chociaż odprowadzić?
- Nawet musisz.- brunet uśmiechnął się szeroko i przytulił ją do siebie. A ona zachwycona jego zachowaniem odwzajemniła uścisk.

      Nie wiedziała skąd przyszło jej do głowy by zadać to pytanie. Miał ją tylko odprowadzić pod same drzwi, a następnie wrócić do hotelu i odpocząć przed dzisiejszym treningiem. Ale kiedy usłyszał „Wejdziesz?” natychmiast zmienił plany i z radością wkroczył do jej mieszkania. Nie była przekonana co do słuszności swojego postępowania, ale teraz było już zbyt późno by cokolwiek zmienić. Z rumieńcami na twarzy zaprosiła go do malutkiego salonu i poprosiła by się rozgościł. Sama natomiast zamknęła się w łazience  i patrząc w lustro rozmyślała o tej sytuacji, w której się znalazła. Była w swoim mieszkaniu, z zupełnie obcym facetem. Bardzo przystojnym facetem. A w dodatku z facetem, który sprawił że czuła się szczęśliwa.

Była głupia i doskonale wiedziała, że to się nie może dobrze skończyć.

- Tak sobie pomyślałem.- usłyszała z za zamkniętych drzwi.- Skoro już tu jesteśmy, razem, to może wypijemy tą kawę? Ja spełnię swoją obietnicę, a ty nie będziesz uważała mnie za kłamcę.- Szybko opuściła łazienkę i z uśmiechem na ustach podeszła do niego.
- Naprawdę chcesz teraz pić kawę?
- Szczerze?
-
Tylko szczerze.
- Nie chce. - skoczek puścił do niej oczko - Wolałbym napić się z tobą soku.- dziewczyna roześmiała się radośnie i pociągnęła go delikatnie za rękę, prowadząc do kuchni. Wystawiła z szafki dwie szklanki, po czym napełniła je pomarańczową cieczą. Zdecydowanie ten chłopak poprawiał jej nastrój w każdej chwili, którą z nim spędzała. Była ciekawa czym jeszcze ją zaskoczy.
- Nadal nie powiedziałaś mi jak masz na imię.- z zdziwieniem stwierdziła, że to prawda. Rozmawiali ze sobą bardzo dużo, ale ani razu nie przyszło jej do głowy by się mu przedstawić.
- A czy to ważne?- tym razem to ona zaskoczyła go swoją odpowiedzią.- Jutro i tak nie będziesz o mnie pamiętał.
- Uwierz mi, że takiej dziewczyny jak ty, nie zapomina się tak szybko.
- Czemu mam ci wierzyć?
- Popatrz  na mnie.- spełniła jego prośbę i uśmiechnęła się samymi kącikami ust.- Czy te oczy mogą kłamać?- roześmiała się radośnie i pogroziła mu palcem.
- Uważaj bo Ci uwierzę.- skoczek upił trochę soku ze szklanki i nadal patrzył na nią tym swoim błagalnym wzrokiem.- Dobra, wygrałeś. Mam na imię Ania.
- Markus, Markus Eisenbichler.- złączyli ręce w uścisku i śmiejąc się nadal kontynuowali poranną rozmowę.

     Obudziła się kilka godzin później na kanapie. Widocznie musiała być już mocno zmęczona, skoro nie pamiętała, kiedy zasnęła. Przeciągnęła się i kiedy napotkała ręką opór, otworzyła szeroko oczy. Jakie było jej zdziwienie, kiedy ujrzała nad sobą twarz bruneta, uśmiechającego się szeroko.
- Markus.- wyszeptała trochę spanikowana, a chłopak widząc jej przerażoną minę, roześmiał się na głos. Na jej policzkach pojawił się rumieniec, którego tym razem nie mogła zamaskować makijażem.- Czy obrazisz się jak spytam, co tu robisz?- kontynuowała dalej, jednak nie mogąc znieść wyrazu jego twarzy, schowała głowę w poduszkę. Skoczek przytulił ją mocno i pocałował jej włosy.
- Spałem z tobą. – ta odpowiedź niezbyt ją ucieszyła.
- To widzę.
- Najpierw rozmawialiśmy o tym, jakie masz piękne imię.
Potem przenieśliśmy się na kanapę, bo stwierdziłaś, że padasz z nóg i dalej rozmawialiśmy. I wreszcie zasnęłaś.
- A ty?
- Chciałem iść do hotelu, ale tak ładnie prosiłaś mnie, żebym został.- westchnął.- Nie miałem serca Ci odmówić.
- Jest coś jeszcze, o czym powinnam wiedzieć?
-  Tylko tyle, że jesteś najcudowniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek spotkałem.- wreszcie odważyła się na niego spojrzeć, a kiedy już to zrobiła Markus pocałował na krótką chwilę jej usta.




Pierwsze kłamstwo miał już za sobą.

***

Pełna euforii po wczorajszym dniu (Mistrz wrócił haha xd)  oraz nieco bezsilna po dzisiejszym,
podrzucam wam nowy rozdział.
Mając nadzieję, że się wam oczywiście spodoba ;)

8 komentarzy:

  1. Mrrrrr. "Spałem z tobą" spadlam haha. Jak to pierwsze kłamstwo :(
    ahhh ten Markus...ale o tak wolę Wellingera xd
    Inszaaaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe taki żartowniś się znalazł ;) aaa bo widzisz, ktoś w tym opowiadaniu lubi kłamać ;p a to dopiero początek...no Wellingera w tym opowiadaniu raczej nie bedzie, wybacz. Ktos inny za to bedzie mial tu swoj udział ;p
      Buziaczki ;*

      Usuń
  2. Ostatnie zdanie sprawia, że zapominam o całości, niestety :-(
    W którym momencie ją okłamał?
    Niecierpliwie czekam na rozwinięcie ich znajomości :-)
    Marzycielka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A szkoda, bo teraz bardziej powinnaś skupić sie na przyjemnych aspektach opowiadania ;p W którym momencie ją okłamał? obiecuje, że na pewno kiedyś wszystko wyjdzie na ja jaw ;)

      Usuń
    2. Przyjemne? A wiem, taki twój zamysł, żeby zamydlić nam oczy oczami Markusa ;P i wtedy przyłożyć z grubej rury, tak?!
      Kiedyś?! - nie lubię tego słowa, zwłaszcza w opowiadaniach innych autorek :D
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Oczy Markusa to zupełnie inna bajka ;)
      Nieee, zapewniam Cię, że w tym opowiadaniu nie będzie "z grubej rury", nic z tych rzeczy ;) Tylko pisząc opowiadanie o Tepesu tak się stało. Z mojej strony to był jednorazowy wybryk ;D...chyba.
      Haha zamiast kiedyś napiszę niedługo xd

      Usuń
  3. Jakie kłamstwo kurczę no xD
    zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkiego dowiecie się w odpowiednim momencie ;) Obiecuje.
      Na pewno odwiedzę twój blog, jak tylko będę miała chwilkę wolnego.
      Pozdrawiam ;*

      Usuń