- Jak dobrze, że jesteś.- usłyszała za sobą dobrze znany jej głos. Monika, urocza blondynka już maszerowała od stolika do stolika z żółtą szmatką w ręce.- Za chwilę będziemy mieli tu urwanie głowy.- zdezorientowana brunetka rozejrzała się ponownie po pomieszczeniu i uśmiechnęła się szeroko.
- Przecież wcale nie mamy klientów.
- Ty nic nie wiesz?- brunetką pokręciła delikatnie głową.- Aniu, zaraz zjawią się tu skoczkowie narciarscy. Wczoraj wieczorem zarezerwowali całą salę.
- Jak to?
- Nie wiem.- zaśmiała się.- Wiem tylko, że za chwilę będzie tutaj spory ruch. I nie mam pojęcia jak sobie we dwie z tym poradzimy.
Odpoczynek musiała odłożyć na inny dzień, to było pewne.
Teraz mogła się jedynie modlić, aby ten wieczór minął spokojnie, oczywiście w
miarę możliwości.
Kiedy po raz kolejny tego wieczoru podeszła zbierać puste
kufle od piwa, jej nogi na chwilę odmówiły posłuszeństwa. Była już nieźle
zmęczona, ale nie było się czemu dziwić. Od czterech godzin nieustannie
chodziła po lokalu i obsługiwała gości. Nie sądziła, że ten dzień w pracy
będzie aż tak ciężki. Przecież nie była robotem na baterie i czuła, że jeśli
nie usiądzie choć na chwilę, nie będzie dała rady przepracować kolejnych
godzin. Tylko kto się tym przejmował? Na pewno nie ci, którzy przyszli się
bawić. Przez chwilę pomyślała, że tez chciałaby być na ich miejscu. Nie
pamiętała kiedy ostatni raz była na imprezie i dobrze się bawiła. Zresztą nie
miała nawet czasu by pójść do kina, czy na lody, bo zawsze znajdywała milion
powodów by zrobić coś bardziej pożytecznego.
Od kiedy pamiętała, nie miała czasu by zrobić coś dla siebie.
Od kiedy pamiętała, nie miała czasu by zrobić coś dla siebie.
Usiadła na chwilę przy barze i uśmiechnęła się krzywo do
blondynki, która tak samo jak i ona była już nieźle zmęczona. Cieszyła się
tylko, że towarzystwo przy stolikach bawiło się nadzwyczaj spokojnie. Nigdy
dotąd nie miała okazji oglądać świętujących sportowców, ale musiała przyznać,
że jak na samych mężczyzn zachowują się jak na dżentelmenów przystało. Kiedy
kryzys zmęczenia minął, musiała na nowo wrócić do swoich obowiązków. Podeszła
do stolika, przy którym siedziało około dziesięciu osób i z uśmiechem na ustach
przyjęła kolejne zamówienie.
- A może usiądzie pani do nas na małą chwilę?- usłyszała splot angielskich słów, kiedy przyniosła to, o co prosili. Popatrzyła na bruneta, z którego ust zostało wypowiedziane to zdanie i uśmiechnęła się uroczo. Nawet nie wiedział, jak bardzo chciałaby się do nich przyłączyć. Najchętniej zrzuciłaby z siebie ten strój i piła z nimi do białego rana, jednak doskonale wiedziała, jakie byłby tego konsekwencje. Nie mogła sobie pozwolić na utratę pracy, nie w sytuacji, gdy sama siebie utrzymywała.
- Bardzo bym chciała, ale niestety nie mogę.
- Nawet na kilka minut?- zapytał inny chłopak i odwzajemnił jej uśmiech.- Będziemy panią kryć przed szefem.- Ania roześmiała się cicho i pokręciła głową.
- Myślę, że nawet to mi nie pomoże.- w ich twarzach dostrzegła zawód i nawet jeśli był udawany, po raz kolejny miała ochotę się roześmiać. Musieli ją obserwować już od jakiegoś czasu, bo za każdym razem kiedy podchodziła do ich stolika uśmiechali się do niej i próbowali zagadywać.- Jestem w pracy i nie mogę z wami świętować.- powiedziała, rozkładając bezradnie ręce, po czym odeszła w stronę baru. Nadal jednak miała na ustach uśmiech. To dziwne, ale ta ich prośba poprawiła jej nastrój. Odwróciła się jeszcze w ich kierunku, a widząc na sobie rozmarzone spojrzenie bruneta i ten jego wspaniały uśmiech, poczuła jak się rumieni. Musiała przyznać, że był przystojny. Może nawet bardzo przystojny. Ten uśmiech, brązowe oczy, sprawiały że ugięły się pod nią nogi. Pracowała w klubie od dwóch miesięcy, ale czegoś takiego nie poczuła jeszcze nigdy.
- A może usiądzie pani do nas na małą chwilę?- usłyszała splot angielskich słów, kiedy przyniosła to, o co prosili. Popatrzyła na bruneta, z którego ust zostało wypowiedziane to zdanie i uśmiechnęła się uroczo. Nawet nie wiedział, jak bardzo chciałaby się do nich przyłączyć. Najchętniej zrzuciłaby z siebie ten strój i piła z nimi do białego rana, jednak doskonale wiedziała, jakie byłby tego konsekwencje. Nie mogła sobie pozwolić na utratę pracy, nie w sytuacji, gdy sama siebie utrzymywała.
- Bardzo bym chciała, ale niestety nie mogę.
- Nawet na kilka minut?- zapytał inny chłopak i odwzajemnił jej uśmiech.- Będziemy panią kryć przed szefem.- Ania roześmiała się cicho i pokręciła głową.
- Myślę, że nawet to mi nie pomoże.- w ich twarzach dostrzegła zawód i nawet jeśli był udawany, po raz kolejny miała ochotę się roześmiać. Musieli ją obserwować już od jakiegoś czasu, bo za każdym razem kiedy podchodziła do ich stolika uśmiechali się do niej i próbowali zagadywać.- Jestem w pracy i nie mogę z wami świętować.- powiedziała, rozkładając bezradnie ręce, po czym odeszła w stronę baru. Nadal jednak miała na ustach uśmiech. To dziwne, ale ta ich prośba poprawiła jej nastrój. Odwróciła się jeszcze w ich kierunku, a widząc na sobie rozmarzone spojrzenie bruneta i ten jego wspaniały uśmiech, poczuła jak się rumieni. Musiała przyznać, że był przystojny. Może nawet bardzo przystojny. Ten uśmiech, brązowe oczy, sprawiały że ugięły się pod nią nogi. Pracowała w klubie od dwóch miesięcy, ale czegoś takiego nie poczuła jeszcze nigdy.
Cholera, był świetny!
Wiedziała, że powoli zbliża się już koniec tej nocy. Bardzo
długiej, pracowitej ale też i z miłymi akcentami. Jeszcze długo czuła na sobie
spojrzenie chłopaków z tamtego stolika. Od swojej koleżanki dowiedziała się, że
owa grupka to skoczkowie niemieccy. Owszem, może i kojarzyła ich twarze, ale
nie była zagorzałą fanką skoków więc nie umiałaby ich rozpoznać. Rozmawiała
właśnie z Moniką siedząc na barowym krześle, kiedy poczuła jak silna męska dłoń
oplata delikatnie jej talię. Odwróciła się by zobaczyć kto zakłóca jej spokój i
wstrzymała na chwilę oddech. Przed oczyma ujrzała owego bruneta uśmiechającego
się do niej samymi kącikami ust. Był tak blisko, że bez problemu mógłby ją
teraz pocałować. Na całe szczęście nie próbował tego zrobić.
- Może dasz się namówić na jeden taniec?- doskonale wiedziała, że gdyby to zrobiła złamałaby wszystkie zasady panujące w tym miejscu.- Chyba mi nie odmówisz?- Ostatnie co teraz chciała, to zobaczyć zawód w jego oczach.
- Nie odmówię.- musiała zrobić coś, aby znów się uśmiechnął.- Kończę za godzinę i wtedy na pewno nie odmówię.- skoczek ożywił się natychmiast i niemal jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki na jego ustach pojawiło się zadowolenie.
- W takim razie będę czekał.- może to idiotyczne, ale rzeczywiście miała nadzieję, że będzie na nią czekać. Pierwszy raz od wielu miesięcy miała ochotę potańczyć, porozmawiać z kimś godnym uwagi. Miała nadzieję, że wreszcie jej się to uda.
- Może dasz się namówić na jeden taniec?- doskonale wiedziała, że gdyby to zrobiła złamałaby wszystkie zasady panujące w tym miejscu.- Chyba mi nie odmówisz?- Ostatnie co teraz chciała, to zobaczyć zawód w jego oczach.
- Nie odmówię.- musiała zrobić coś, aby znów się uśmiechnął.- Kończę za godzinę i wtedy na pewno nie odmówię.- skoczek ożywił się natychmiast i niemal jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki na jego ustach pojawiło się zadowolenie.
- W takim razie będę czekał.- może to idiotyczne, ale rzeczywiście miała nadzieję, że będzie na nią czekać. Pierwszy raz od wielu miesięcy miała ochotę potańczyć, porozmawiać z kimś godnym uwagi. Miała nadzieję, że wreszcie jej się to uda.
Brunetka wyszła z klubu dokładnie o godzinie czwartej.
Przemierzyła schodki, które dzieliły ją od chodnika i rozejrzała się dookoła.
Początkowo nie zauważyła nikogo, jednak kiedy poczuła obce ręce na swojej talii, zrozumiała, że nie jest
sama. Odwróciła się powoli, a widząc przed sobą znajomą twarz, odetchnęła z
ulgą i po raz kolejny tej nocy uśmiechnęła się.
- Czekałeś.- stwierdziła, nadal patrząc prosto w jego
czekoladowe oczy.
- Przecież muszę z tobą wreszcie zatańczyć.- delikatnie chwycił dłoń dziewczyny.- Tam niedaleko jest fajne miejsce.- nie czekając na odpowiedz, pociągnął ją za sobą. Zresztą czy ona zamierzała mu odmówić?
- Przecież muszę z tobą wreszcie zatańczyć.- delikatnie chwycił dłoń dziewczyny.- Tam niedaleko jest fajne miejsce.- nie czekając na odpowiedz, pociągnął ją za sobą. Zresztą czy ona zamierzała mu odmówić?
***
Wiem, że rozdział nie jest najwyższych lotów,
ale chyba zapomniałam jak się pisze ;p Wybaczcie.
Dziękuję, za te wszystkie komentarze pod prologiem, za waszą obecność ;*
Cieszę się, że zawsze mam do kogo wracać ;*
Buziaczki ;)
Buziaczki ;)
Ja myślałam że się cieszysz ze ja się cieszę że tu jesteś a tu dupa :/
OdpowiedzUsuńPierdzielisz głupoty. To ja nie wiem jak się już pisze. Świetny rozdział Mała :*
Czekam na więcej ♡
Inszaaaa
Baaaardzo się cieszę ;) To był taki chwilowy brak wiary w siebie ;p
UsuńHej, od takich tekstów, jestem ja. Nie zapominaj się :-)
OdpowiedzUsuńPierwszy rozdział siłą rzeczy jest badaniem gruntu, krótkim rozpoznaniem terenu i porównaniem tego, co było w prologu, a tego, co dowiadujemy się w jedynce. I uwierz mi na słowo, Twój pierwszy rozdział spełnił swoje zadanie.
Niby nie pada imię bohatera, który tak dzielnie czekał na nią, ale mogę domyślać się, że to Markus. Mogę, prawda?! Ok. pierwszy plus na jego korzyść, ale to dopiero początek .I coś mi mówi, że pan Eisen..... jeszcze "zaliczy" niejeden minusik :D
Pozdrawiam serdecznie Marzycielka
ps. a czy koleżanka wyżej, się udziela jeszcze na jakimś blogu. Bo nie mogę odnaleźć?
Przeszło z Ciebie na mnie ;)
UsuńMożesz się domyślać ;) W tym wypadku jestem przewidywalna xd
Ha! Postaram się aby tych plusów na jego korzyść było jak najwięcej. A minusy? Mogę Ci zdradzić, że nie będzie ich zbyt wiele.
Aktualnie niestety nie udziela się, ale kiedyś wróci. Obiecała mi pewne opowiadanie, więc trzymam ją za słowo ;)
Najwyraźniej to zaraźliwe ;-(
UsuńMało minusów? Kurcze, a ja już sobie przygotowałam listę epitetów, którymi go potraktuje. No nic, pożyjemy, zobaczymy. Coś się na pewno znajdzie :D
W takim razie, ja również trzymam Ją za słowo.
Jak miki ze ktoś jeszcze na mnie czeka :) naprawdę się staram ale wena jest i jej nie ma. :(
Usuńpozdrawiam :*
Inszaaaa
Ciężko jest wrócić do pisania po przerwie (mam w tym doświadczenie, robiłam już tyle przerw, że nie jestem w stanie zliczyć :D), ale na pewno szybko się przyzwyczaisz i znów będzie Ci się pisało tak lekko, jak kiedyś <3 Zresztą ten rozdział jest bardzo przyjemny. Chyba każda dziewczyna chciałaby się w tym momencie znaleźć na miejscu Ani. Ja jej zazdroszczę niemiłosiernie! Nie tylko tego, że spotkała skoczków, ale też tego uczucia wywołanego przez nowo poznanego chłopaka. Czekam na dalszy ciąg! :*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że z pisaniem będzie jak kiedyś ;)
UsuńKto nie chciałby poczuć czegoś takiego? Ja sama czasami jej zazdroszczę hehe
pozdrawiam ;*
Czy mogę głośno westchnąć w swym zachwycie?? :D
OdpowiedzUsuń"Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaah..." Rozmarzyłam się przez ciebie!! Ile ja bym dała, żeby tacy faceci pojawiali się moim życiu. No cóż. Cudów nie ma :p
Ania nie ma zbyt łatwej pracy, na pewno jest potem zmęczona, a i klienci potrafią dać w kość :D Jednak dla takich sytuacji, jak powyżej, warto żyć. Ewidentnie zwróciła chłopakowi w głowie. Będzie się działo!!
No i nie mogę tego nie powiedzieć - oczy!!! Ja np jak poznaję ludzi to zawsze pamiętam kolor ich oczu. Podobno dużo mówią o człowieku. Ale no nie wiem, ja się jeszcze nigdy na nich nie zawiodłam :p W każdym razie oczy Markusa są fascynujące :D Chociaż pewnie sama o tym wiesz bardzo dobrze.
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!! :D Bo będzie dużo ich we dwoje, prawda??
A tak z innej beczki, to wybierasz się może na zawody do Zakopanego w tym roku?? :)
Pozdrawiam cieplutko :*
Możesz wzdychać ile chcesz, to miłe ;)
UsuńOczy Markusa są fascynujące? To zdecydowanie za mało powiedziane! Wiem wiem. w innym wypadku nie byłby głównym bohaterem ;)
Będzie ich bardzo dużo, aż się wam znudzi ;) Chociaż mam cichutka nadzieję, że jednak sie nie znudzi ;p
Niestety nie wybieram się do Zakopanego, nad czym ubolewam w każdą sekundę mojego obecnego życia. Są sprawy ważne i ważniejsze, a w tym roku wyjazd nie był możliwy. A ty? wybierasz się?
buziaczki ;*
Mnie osobiście nigdy się nie znudzi :D A więc może być słodko i cukierkowo przez cały czas!!
UsuńNo będę w tym roku (choć nie powinnam, bo mam pełno zaliczeń, ale czego się nie robi dla odrobiny szaleństwa :D ) Szkoda, że ciebie nie będzie, ale może kiedyś los sprowadzi nas w to samo miejsce, o tej samej porze ;)
Ja mam nadzieję, że te szaleństwo odbije sobie albo w wakacje, albo za rok. Ale zobaczymy jak to będzie ;)
UsuńSzkoda, może kiedyś ;) Oby!
W takim razie szalej ;) i czekam na małą relację hehe
Dobrej zabawy ;*
Muszę przyznać, że ten rozdział jest bardzo ciekawy. Za każdym razem zaczynam się zastanawiać kim jest ten brunet o czekoladowych oczach xD.
OdpowiedzUsuń