So does she know I've been in that bed before
A thousand count, and not a single threaded truth
If I was just another girl
Then I'm ashamed to say that I'm not over you
There's one thing I need to know
So call me, when you're not so busy just thinking of yourself
A thousand count, and not a single threaded truth
If I was just another girl
Then I'm ashamed to say that I'm not over you
There's one thing I need to know
So call me, when you're not so busy just thinking of yourself
Dla niej to był koniec.
Nie wiedziała jak może podnieść
się po czymś tak okrutnym. Ale skoro raz się udało, może będzie potrafiła
przetrwać najgorsze chwilę raz jeszcze? Tym razem również nie miała nic do stracenia,
bo straciła już właściwie wszystko
to, na czym jej zależało. Powrót do Polski okazał się być dla niej ostatnią
deską ratunku, chociaż i tu jedyne do czego mogła wrócić to dom rodzinny. Przez
ostatni wyjazd straciła pracę, która była jej jedynym źródłem utrzymania. A szalę
goryczy dopełniało jeszcze oblanie egzaminów, czego następstwem było zrezygnowanie
z wymarzonych studiów.
Tylko raz zapytała
samą siebie, dlaczego ma takiego pecha.
Ale odpowiedź przyszła
z nadzwyczajną szybkością.
Bo jesteś naiwna!
Czy to wszystko miałoby miejsce, gdybyś nie zaufała obcemu
facetowi?
Czy naprawdę myślałaś, że jesteś na tyle wspaniała, żeby
ktoś taki mógł Cię pokochać?
Życie to przecież nie bajka i
dopiero, kiedy wróciła na stare śmieci, zdała sobie z tego sprawę. To z własnej
głupoty pakowała się w problemy i jeśli mogła mieć do kogoś o coś pretensje, to
tylko do samej siebie.
I znów przyszła wiosna. Pora roku,
którą Ania tak bardzo kochała. Czuła wtedy jak wszystko ponownie budzi się do
życia. Znikający śnieg, pąki na drzewach i wszechogarniająca zieleń, która
przynosiła ukojenie w każdym roku jej życia. Ten zapach radości i świeżości,
unoszący się w powietrzu, który był nie do porównania z żadnym innym zjawiskiem
przyrodniczym. Także dziś, gdy siedziała wygodnie na huśtawce i lekko bujała
się w rytm śpiewu ptaków, odczuwała ten kojący zapach i ciepło. Przymknęła na
chwile powieki i rozkoszowała się tym spokojem, który dopiero teraz zagościł w
jej sercu. Nawet jeśli był to chwilowy, pozorny spokój, bardzo tego
potrzebowała. Kiedy otworzyła oczy, znów uderzyło ją piękno otaczającego
krajobrazu. Rozciągająca się wszędzie zieleń i mocno słoneczny kolor pierwszych
kwiatów był dla niej tak samo zaskakujący każdego roku. Miała nadzieję, że
któregoś pięknego dnia, będzie mogła podziwiać ten świat nie tak jak dziś,
sama. Lecz z osobą, którą będzie kochała nad życie. I z osobą, która będzie ją
kochała nad życie. Dziś wierzyła, że znajdzie się ktoś taki, ale z coraz mniejsza
pewnością.
Kiedy usłyszała cichutki dźwięk przychodzącej
wiadomości, wiedziała, że ta piękna chwila spokoju została raz na zawsze
zakłócona. Spoglądając na wyświetlacz i zauważając kolejną widomość od
niemieckiego skoczka, jej żołądek zdawał się wywrócić do góry nogami. Tak samo
jak wszystkie inne narządy w jej ciele.
- Richard dlaczego to
robisz? Dlaczego usilnie starasz się mi pomóc? Nie widzisz, że ja nie
potrzebuje niczyjej pomocy? Dla mnie wszystko się już skończyło. Moje życie w
pewnym sensie też już się skończyło. Chce zapomnieć o Markusie, o skokach, o
wszystkim co ma związek z wami. Wiem, że chcesz być moim
przyjacielem, ale…
- Wiesz, gdzie mam twoją
przyjaźń?- Ania spojrzała na bruneta ze zdziwieniem.- czy ty jesteś aż tak
ślepa? Nie przyszło Ci do głowy, że ja Cie kocham? Kocham Cię nad życie, od
samego początku, od pierwszego spotkania.- dziewczyna ciągle wbijała swoje spojrzenie
w skoczka i nie mogła nic powiedzieć. Owszem domyślała się, że Freitag nie jest
wobec niej tak wspaniałomyślny, tylko ze względu na przyjaźń. Od samego
początku się tego domyślała, ale przed samą sobą było jej to cholernie ciężko przyznać.-
Powinienem powiedzieć ci to dużo wcześniej.
- Powinieneś…- nadal
nie mogła wydobyć z siebie żadnej dłuższej, sensownej odpowiedzi na to
wszystko, co skoczek zakomunikował jej kilka sekund temu. Nie mogła skupić
myśli, a kiedy poczuła na swoich wargach zachłanny pocałunek Rocharda,
wiedziała już, że musi jak najszybciej zapaść się pod ziemie.- Przepraszam.- się
od niego w błyskawicznym tempie - Przepraszam, że próbowałam udawać ślepą.- z
jej oczu popłynęły łzy, które spływały co chwila po bladym policzku..- I przeproszę
Cię jeszcze jeden ostatni raz. Bo już nigdy więcej mnie nie zobaczysz.
Przepraszam Richi! Chciałabym
Cie kochać, ale nie umiem.
Miała nadzieję, że wtedy rozmawia
z nim ostatni raz.
W tamtej chwili zrozumiała, że
nie tylko ona została skrzywdzona. Ale że to ona skrzywdziła, tego biednego
bruneta, który zakochał się w niej tak mocno. I najciężej było jej przyznać, że
ona nie może odwzajemnić tej miłości. A
serca nie da się przecież oszukać.
„Tęsknie za tobą” – tak brzmiała treść wiadomości od
Richarda. Nienawidziła siebie za to, że nie potrafiła mu odpowiedzieć tym
samym. Wiedziała, że wystarczyłaby jedna wiadomość, że chce się z nim spotkać,
a jej życie zmieniłoby się wreszcie na lepsze. Ale za dużo się wydarzyło. Zbyt
dużo, by mogła postąpić inaczej.
Wyjęła więc kartę z telefonu i mocno
ściskając ją w palcach, przełamała na kilka części.
Dla niej tamte życie
musiało się wreszcie skończyć.
Dokładnie miesiąc później
usłyszała pukanie do drzwi. Nie będąc niczego świadoma, otworzyła je i stanęła
w bezruchu. Jej serce zabiło dwa razy szybciej, a emocje jakie odczuwała
spoglądając na przybyłego gościa, sprawiły że na krótką chwilę przyciemniało
jej w oczach. W pierwszej chwili chciała stamtąd zniknąć, ale czy to by coś
dało?
- Wiem, że nie mam prawa tu przychodzić po tym co się stało,
ale musiałem.- zupełnie nie rozumiała co mówił do niej brunet. W tamtej chwili
liczyło się tylko jego spojrzenie i te przepiękne, brązowe tęczówki. To przecież
dzięki nim zdobył jej serce. Nagle przestało mieć dla niej znaczenie, że tak
okrutnie ją okłamał. Chciałaby
tylko by ją pocałował. Chociaż na krótką chwilę.
- Czy kiedykolwiek myślisz o mnie gdy kłamiesz?- zapytała
zamiast tego, nawet nie licząc na odpowiedź.
- Aniu…
- Czy ona o
mnie wie?
- Kto?
- Leah…dalej jesteście razem?
- Czekaj…ty myślisz, że Leah to moja dziewczyna?- Brunetka uśmiechnęła
się smutno, a po jej policzku popłynęła łza. Nie spodziewała się, że nawet
teraz będzie próbował zaprzeczać.
To był najgorszy dzień
w jej życiu.
- Jeśli byłam tylko kolejną dziewczyną, wstydzę się tego, że mi nie przeszło.-
szepnęła cichutko i zamykając drzwi, osunęła się na ziemie wybuchając płaczem.
Myślała, że ma za sobą najgorszy czas, ale teraz, kiedy znów go zobaczyła,
wszystko wróciło niczym bumerang. Jednak ze zdwojoną siło. Raniąc jeszcze mocniej. Przerywając serce na
pół.
-
Okłamałem Cię trzy razy. – usłyszała głos, który jak sztylety ciągle ranił jej
duszę.- Kłamałem kiedy mówiłem, że jesteś najcudowniejszą i najpiękniejszą dziewczyną
na świecie. Okłamałem Cię też , kiedy mówiłem, że w moim życiu nie ma miejsca
dla innych dziewczyn. Ale te wszystkie kłamstwa wiązały się tylko z jednym. Z tym,
że mam córkę, która zawsze będzie dla
mnie najcudowniejsza, najpiękniejsza i
najważniejsza.
Kiedy ponownie otworzyła drzwi i zobaczyła w nich Markusa ze
łzami w oczach jej serce
przestało bić
- Leah to moja córka. – nagle wszystko stało
się tak jasne - Kocham Cię i nie wiem nawet jak mam przepraszać Cię za to, że
nie potrafiłem być wobec Ciebie szczery.
- Dlaczego?
- Bałem się, że stracę Cię, kiedy się dowiesz. Przepraszam.
Jedno przepraszam wystarczyło, by znów wtuliła się w niego
jak kiedyś. Teraz wiedziała, że jej życie znów ma sens.
To jednak był najlepszy
dzień w jej życiu.
Koniec !
Przepraszam, że musieliście czekać tak długo.
Teraz mogę już odejść ze skocznego świata z czystym sumieniem.
Dziękuje Wam za obecność :-*
Wasza Lolle